wtorek, 30 kwietnia 2013

Jeżycjada, próba recenzji

Przez ostatnie parę miesięcy czytałem cykl powieści dla nastolatek przede wszystkim autorstwa Pani Małgorzaty Musierowicz, nazwany przez czytelników "Jeżycjada". Doczytałem do bodajże do 20 tomu pt "McDusia". Cóż mogę powiedzieć. Nie jest mi wstyd, że zajmuje mnie tego rodzaju literatura. Gdy byłem znacznie młodszy, zaczytywałem się cyklem przygód Ani Shirley, poczynając o Ani z Zielonego Wzgórza, po Rillę ze Złotego Brzegu. Moim zdaniem Pani Małgorzata  swoim cyklem znacznie przewyższa przygody Ani. Po pierwsze cykl jest osadzony w naszych polskich realiach i wspaniale oddaje klimat Poznania. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że bez nadmiaru "smrodku dydaktycznego" pani Małgorzata lansuje zdrowe wartości i pryncypia życia rodzinnego. Bohaterki cyklu są z krwi i kości, mają przeróżne perypetie rodzinne, moralne, poprostu życiowe i wychodzą z nich dość obronną ręką. Nie zawsze jest to happy end w stylu Hollywood, ale moim zdaniem dobrze trafia do świadomości czytelników. Ucieszyło mnie zwłaszcza wprowadzenie do akcji poza kolejnymi pokoleniami córek i wnuczek Meli i Ignacego, dwu chłopców, bardzo różnych i bardzo prawdziwych. Józio i Ignacy Grzegorz wspaniale się uzupełniają i pokazują wzorce postępowania także dla słabej płci męskiej. W sumie cykl wart jest polecenia. Dziś gdy media bombardują nas i naszą młodzież różnymi teoriami liberalnego relatywizmu, potrzeba takiej odtrutki.
Czekam na kolejne tomy.