poniedziałek, 24 września 2012

Co robić?

Może to z powodu, że nie znajdują moje posty jakiegoś odzewu u czytelników, w postaci komentarzy chwalących lub krytykujących (te ostatnie bardziej cenne), opadły mnie wątpliwości czy jest sensowne ich pisanie. Wiem, że parę 0osób niektóre z nich czytało, ale jakoś bez odzewu. Nie widzę też nowych fanów śledzących mojego bloga, a i ci dawniejsi jakoś rzadko tu zaglądają. Postanowiłem więc nieco zmienić formułę wpisów. Nie rezygnując z komentowania Słowa Bożego, będę czasen komentował niektóre wiadomości przeczytane w prasie. Niestety czytam prasę dość monotematyczną, bo o profilu katolickim, aliści i tu znajduję czasem kwiatki warte komentarza. Zaczynam więc:
W ostatnim numerze Gościa Niedzielnego zwróciłem uwagę na teksty Franciszka Kucharczyka. W notatce "Taki przypadek" czytamy, że Fundacja Wolność od Religii rozpoczyna akcję bilboardową z hasłami: "Nie zabijam, nie kradnę. Nie wierzę w Boga" oraz "Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam" aby wywołać dyskusję o moralności i religijności. Wygląda na to, że inspiracja do tej akcji wyszła z kręgów Ruchu Palikota, co mnie nawet nie dziwi. Postrzegam tę partię jako dobrze przemyślany ruch w kierunku zdobywania poparcia poprzez zagospodarowanie elektoratu ludzi uwikłanych w trudne sytuacje moralne i nie potrafiących sobie z nimi poradzić. Określanie siebie jako osobistych wrogów Pana Boga, chętnie podejmowane przez media, ma w gruncie jeden cel. Idąc po trupach skrzywdzonych i oszukanych ludzi Ruch Palikota chce zdobyć dla siebie poparcie, aby z "postawu sukna" jakim jest Rzeczpospolita urwać dla siebie jak największy kawałek. Czysta prywata rodem z czasów Potopu Szwedzkiego opisana przec Sienkiewicza. Gdzie znajduje RP zwolenników? Odpowiedź znalazłem obok, w felietonie wyż. wym. autora pt "Odporność na pianę". Cytuję: "Metodę in vitro" 79% Polaków, a 16% jest przeciw - tak wyszło z najnowszego sondażu CBOS. (...) gdyby ludzie wiedzieli czym jest in vitro, nie popieraliby go. Jednak nawet jeśli nie wiedzą, to przecież wiedzą, że Kościół mówi tej metodzie NIE. Bo to akurat każdy katolik już wie. A skoro tak, to znaczy, że popierając tę metodę, on - katolik - mówi Kościołowi NIE." Jakoś wcale mnie nie dziwi wynik tego sondażu. Przed wielu laty trafiłem w codziennej prasie (niestety nie pamiętak gdzie to było) na wyniki szerokiego badania opinii na temat poglądów Polaków dotyczących spraw nauczania Kościoła. Pytano o deklarowaną przynależność do Kościoła a następnie o różne sprawy zasadnicze . Deklarowało się jako więrzący około 90% ankietowanych ale już na coniedzielną mszę przychodziło ca 30%, dopuszczało rozwody blisko 50%, aborcję koło 20%. Dane cytuję z pamięci, po latach więc za ich dokładność nie ręczę, chodzi mi raczej o skalę zjawiska, niż aptekarską dokładność. Sądząc z przeprowadzanych w Kościele badań nad dominikantes i communicantes (biorących udział w mszy niedzielnej oraz przyjmujących komunię) skala zjawiska obojętnienia na sprawy Pana Boga i Kościoła raczej wzrasta niż maleje. Gdy 23 lata temu emocjowaliśmy się odzyskaniem wolności spod sowieckiego buta, wyraziłem swój sceptycyzm, że czeka nas odpływ ludzi przychodzących do kościoła. Za czasów PRL-u ludzie garnęli się do Kościoła, szukając w Nim oparcia przeciwko reżimowi. Gdy nadseszła wolność, "ułuda bogactw i troski doczesne" zagłuszyły Słowo Boże i ludzie zaczęli się od Boga odwracać. Najpierw słabła religijność, a gdy jej zabrakło, to przyszedł upadek wiary a z nim i moralności. W ramce wyż. cyt. felietonu znalazłem myśl wyrachowaną: "Trzeba wiary żeby słuchać kościoła, żeby słuchać świata, wystarczy nie słuchać Kościoła". Chciałbym ten mój wpis zakończyć jakąś nutką optymizmu. A więc odwagi, to że ludzie buntują się przeciw Bogu to nic nowego. W mapisanym blisko 1000 lat prze Chrystusem Psalmie 2 czytamy: Dlaczego narody się buntują, czemu ludy knują daremne zamysły? Królowie ziemi powstają i władcy spiskują wraz z nimi przeciw Panu i przeciw Jego Pamazańcowi: Stargajmy Ich więzy i odrzućmy od siebie Ich pęta! Śmieje się Ten, który mieszka w niebie, Pan się z nich naigrawa, a wtedy mówi do nich w swoim gniewie i w swej zapalczywości ich trwoży: Przecież Ja ustanowiłem sobie króla na Syjonie, świętej górze mojej. Jakże aktualny jest dziś ten tekst. Dziś, tak jak 3000 lat temu, narody buntują się przeciwko Bogu i Jego Pomazańcowi, le przecież ani Boga nie można dotknąć, skrzywdzić, ani Kościoła. Przecież Jezus Chrystus zakładając swój Kościół dał obietnicę, że: "bramy pikielne go nie przemogą" a co dopiero ludzie. A w innym miejscu obiecał: "Ja jestem z wami aż do skończenia świata". A więc: "jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam". Czy mamy jako chrześcijanie założyć ręce i nic nie robić, otóż myślę, że nie. W dzisuejszym czytaniu brewiarzowym św Augustyn widzi to inaczej: "Zabłąkanej nie sprowadziliście, zagubionej nie odszukaliście". Poruszamy się wśród zbójców i narażeni jesteśmy na kły rozszalałych wilków, dlatego prosimy, byście modlili się za nas, narażonych na tak wielkie niebezpieczeństwo. A ponadto owce bywają uparte. Kiedy poszukujemy zabłąkanych, twierdzą w swym błędzie i zagubieniu, że nie należą do nas: "Czego chcecie od nas? Dlaczego nas szukacie?" Jak gdyby to, że błąkają się i giną, nie było wystarczającym powodem, abyśmy wołali i poszukiwali. "Jeśli zbłądziłem - powiada - jeśli zagubiłem się, czego chcesz ode mnie? Czemu mnie szukasz?" Otóż ponieważ trwasz w błędzie, chcę cię sprowadzić z powrotem, ponieważ zagubiłeś się, chcę cię odnaleźć. "A właśnie ja chcę błądzić, ja chcę ginąć". Ty chcesz błądzić, chcesz ginąć? Otóż ja jeszcze bardziej nie chcę. Powiem jasno, jestem natrętny. Wsłuchuję się w słowa Apostoła: "Głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę". Dla kogo w porę? Dla kogo nie w porę? Dla tych, którzy chcą, w porę; dla tych, którzy nie chcą, nie w porę. Rzeczywiście, jestem natrętny i powiem otwarcie: "Ty chcesz błądzić, chcesz ginąć, ja nie chcę". Zresztą, nie chce również Ten, którego się lękam. Gdybym ustąpił, posłuchaj, co mi powie, posłuchaj, jak mnie skarci: "Zabłąkanej nie sprowadziliście, zagubionej nie odszukaliście". Czyż mam się ciebie bać więcej niż Jego? "Wszyscy musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa". Zabłąkaną owcę przywołam, zagubionej będę szukał. Chcesz, czy nie chcesz, tak będę czynił. Przebiegnę każdą ścieżynę, nawet jeśli podczas szukania ranić mnie będą krzewy leśne. Usunę wszelkie zagrody: o ile grożący Bóg pomnoży me siły, przemierzę wszystkie pastwiska. Zabłąkaną przywołam, zagubionej będę szukał. Jeśli nie chcesz, abym cierpiał, nie chciej błądzić, nie chciej się gubić. Nie dość, że boleję z powodu twego zabłąkania i zagubienia. Lękam się nadto, abym ciebie zaniedbując, nie zaszkodził tej, która jest mocną. Zauważ bowiem dalsze słowa: "Co było mocne, gnębiliście". Jeśli zaniedbam zabłąkaną i zagubioną, wówczas i ta, która jest mocną, zechce błądzić i zginąć. (z kazania św. Augustyna "O pasterzach) Czy trzeba coś jeszcze dodawać? Może tylko "biada mi gdybym nie głosił Ewangelii"